Piękny film Bergmana z małą skazą. Przez połowę filmu siedziałem i sie wynudziłem - myślę "Bergman Bergmanem ale za co ten Oscar? Za ładne widoczki?" Ale następuje jeden zwrot dzięki któremu film staje sie wielki. Zaczyna się wtedy "kino Bergmana" w najlepszym wydaniu. Pytania o to czy istnieje Bóg, sens zemsty i możliwość przebaczenia dało wg mnie jeden z bardziej przystępnych filmów Szweda jednak trzeba przebrnąć przez ten dość średni początek by później dostać znakomite kino. 8/10.
Tak na marginesie wyczytałem parę opinii "mąrych głów" że Źródło bardzo się zestarzało co o tym sądzicie?
Zestarzało? Obejrzałam pierwszy raz ten film dziś, 50 lat po premierze. I jest jak najbardziej aktualny. Tak samo jak powszechne porównania do "Zbrodni i kary". Przewinienie będzie zawsze. Zawsze też powinna mu towarzyszyć kara. Ale zemsta...? Być może nie koniecznie. Pozwala ona tym, którzy zostają, uporać się ze stratą, ale zbrodni nie cofnie, nie przyniesie korzyści. Zemsta jest nieodłącznym elementem człowieczeństwa i nigdy się jej nie wyzbędziemy. A pytanie o jej słuszność roztrząsane jest od wieków. Dlatego też jak najbardziej niech "mądre głowy" obejrzą "The Virgin Spring" jeszcze raz.
Rekonstrukcja zamierzchłego świata już zawłaszczonego z jednej strony przez dogmatyczne chrześcijaństwo, z drugiej zaś pozostający jeszcze pod presją ponurego pogaństwa. Ale to rekonstrukcja powściągliwa, nie wybiegająca poza obszar głównych wydarzeń.
Film opozycyjny wobec ,,Siódmej pieczęci",również dlatego, iż tam istnienie Stwórcy podważał Bergman, tu, jak się powszechnie uważa, wiara jego (reżysera) jest niezachwiana- znak Boży- źródło.Wierząc w wielkość Bergmana, cynicznie sugeruję, że to nie do końca tak. Za życie waszej córki dam wam źródło czystej wody-ogłasza niewerbalnie Bóg. Ot, opatrzność i miłosierdzie boskie... , wprawdzie sporo upraszczam, tym niemniej...
Czy to uprawniona interpretacja czy tylko moje rojenie ???
Realizacyjnie jest to film bez zarzutu, jego posępna uroda(dźwięki, światło,gesty,spojrzenia) do dziś robi wrażenie.Wprawdzie na zachwyt współpracą Bergman- Nykvist poczekam do ,, Jak w zwierciadle" ale już tu widać, że porozumienie jest wyjątkowe.
Good night and good luck, esforty.
8/10
SPOILER
Przyznam, że sam koniec kiedy ojciec wygraża (jak pamiętam) niebu, wygląda na cholernie prawdziwy, natomiast jak pada zaraz na kolana, już mniej. Nie wiem skąd reżyser czerpał pomysł na te sceny (może z doświadczenia?), ale pozostanie na wygrażaniu jest zacne ;). W podobnych chwilach, gdy ktoś bliski zmienia stan skupienia, że tak powiem, wyłaniają się, jak obserwuję, co najmniej 3 drogi (mówiąc ogólnikowo i w skrócie); wygrażanie :), bogobojność, dezorientacja. Wracając do filmu, przejście tak błyskawiczne widocznie spowodowane było symbolicznym wskazaniem na jedna z dróżek. Chyba, że się mylę.