Zastanawiam się co robi "Last House on the left" Wesa Cravena w powiązanych tytułach?!
Aczkolwiek pewne skojarzenie z późniejszym nurtem amerykańskim można dostrzec...z
pewnością jeden z prostszych filmów Bergmana ale nie znaczy przez to że gorszy. Po prostu
jest bardziej czytelny i klarowny, mniej tu metafor i symboliki a jeśli już się pojawia to nie
trzeba się jakoś głowić żeby znaleźć sens. Prostota jest siłą tego filmu + jak zwykle genialny
od strony realizatorskiej (zdjęcia, aktorzy, gra światłem i cieniem, typowe bergmanowskie
ujęcia). Taka dobra przypowieść religijno-moralna, z pewnością film nie tak
wielowymiarowy jak "Siódma Pieczęć" ale też na poziomie, ba! nawet bardziej mi się podobał.