No chyba ,że ktoś lubi takie sztampowe historyjki z monotonnym schematem ( grupa nastolatków, zły typek chcący ich wszystkich wymordować i dobra dziewica). Jedynym urozmaiceniem wydaje sie tu być fakt ,że morderca tym razem nie ma maski na twarzy i umie gadać (pomijając to ,że przypomina karykaturę ruskiego żula więc bardziej śmieszy niż straszy).
Zaliczyć ten film można do tej "tańszej kategorii horroru" razem z takimi "dziełami" jak martwica mózgu i niekończące sie części piątku 13nastego.
Zawsze będzie do tyłu w porównaniu do takich filmów jak Omen czy Lśnienie. Po prostu nie ta półka. Poziom nie do przeskoczenia.
Omen i Lśnienie to horrory zupełnie innego typu tam chodzi o budowanie klimatu.A tutaj o odhaczanie kolejnych ofiar.Filmy wymienione przez ciebie to inny typ horrorów i nie ma sensu ich porównywać z Koszmarem.
PS.Martwica Mózgu to komedia nie horror więc to porównanie również nie jest zbyt trafione.
Wiem ,że inny typ. Po prostu ostrzegam innych ,żeby potem nie było zawodu tak jak to było ze mną. Po prostu trzeba lubić taki typ horroru. W innym razie to nie przejdzie. Będzie jedynie zawód i stracony czas.
"PS.Martwica Mózgu to komedia nie horror więc to porównanie również nie jest zbyt trafione."
Z tym ,że oglądając koszmar miałam wrażenie ,że oglądam komedie -.- czarną ale jednak..
Ok. Mowisz, że to sztamponowa historyjka. Tyle, że ten film zapoczątkował te wszystkie inne "sztamponowe historyjki". Spójrz na to, z którego roku jest ten film. Wedłg mnie fabuła "Koszmaru" jest naprawdę ciekawa, patrząc na slashery, które później powstawały. Tu mamy morderce, który był (bodajże) ogrodnikiem w przedszkolu, zabijał dzieci, a nastepnie zemścili się na nim rodzice i go spalili. Teraz Freddy zabija nastolatków w ich snach. I nie jest to zwykłe "wybijanie" imprezujących dzieciaków, jak to np. w "Teksańskiej masakrze" (choć i ten film bardzo lubię z powodu świetnego klimatu i fajnie zarysowanej postaci Thomasa "Leatherfaca") czy w "Piątku trzynastego" (ten film już mniej lubię). W "Koszmarze z ulicy wiązów" jest również wyjątkowy klimat, nieźli aktorzy (a o to też trudno w slasherach). Bardzo wpasująca się w film muzyka oraz dajmy na to naprawdę dobre efekty jak na tamte czasy. Z tych właśnie powodów tak bardzo lubię ten film, chociaż "Lśnienie" też uwielbiam. To są dwa różne podgatunki. Dwa różne filmy.