Z całej serii o Freddym zasługują na uwagę tylko filmy Cravena - Koszmar z ulicy wiązów -
część pierwsza, i właśnie Nowy Koszmar... Pozostałe rażą tandetą i infantylnością, a i
bardziej przypominają kino feryjno-młodzieżowe niż prawdziwe horrory. Wielbiciele
Freddyego raczej nie są zdolni do tego typu spostrzeżeń i refleksji, więc zrozumiałym jest, że
poddają krytyce "Nowy koszmar...", gdzie nie ma ich ulubionego bohatera, chociaż sam film
części 2-6 bije na głowę.
Zgadzam się. Części 2-6 podobały mi się kiedy byłem mały, ale teraz wolę do nich nie wracać... Jedynka i siódemka to natomiast filmy, które wciąż sprawiają mi dużą przyjemność i żaden "sentyment" nie ma tu nic do rzeczy.
Mam 30 lat na karku wracam do starych czesci co roku i bawie sie mistrzowsko. A ta czesc ok jest ale troche nudna wole humor i szalone pomysly krugera
jedynka, niezapomniane emocje do tej pory mi przynosi, choć wypowiadam kwestie równo z bohaterami. Jednak uważam, że również 2 i 3 (w szczególności) zasługują na pochwalę:) do tej pory mam "marionetkę" jasno w pamięci:)
ta cześć o dziwo była naprawdę dobra, co jest sporym zaskoczeniem po tylu kontynuacjach.Mocną stroną jest fabuła, która jest niesamowicie złożona, w porównaniu do współczesnych "5 nastolatków wyjeżdża do lasu" ;-)
polecam choć wolałam stara rękawicę :)