Jak dla mnie ten film to nieporozumienie. W ogóle bez klimatu poprzednich części. Całość zrobiona jakby na siłę. Wes Craven mając taką obsadę i taką kasę na film, zrobił takie gówienko, które lepiej szybciej zapomnieć. To co nie podobało mi się w filmie to brak klimatu, kiepska muzyka - jedynie w dwóch momentach był motyw znany z poprzednich części, jakiś głupi dzieciak, twarz Freddy'ego wyglądała jaka jakaś maska a nie spalona twarz, w ogóle inna i dziwna rękawica (po co to zmieniać, jak ta stara była fajna!), w ogóle dłużyzny i monotonia i cały ten schemat filmu w filmie. Fajnie, że zagrała Heather Langenkamp i John Saxon, ale jak mówiłem - mając taką obsadę i fundusze na film to Wes Craven mógł nagrać coś jeszcze lepszego od jedynki. John Saxon zagrał nawet nieco lepiej niż w cz.1 i 3, więc to zmarnowany potencjał. I fajnie było zobaczyć znów Heather Langenkamp - już nie tak fajna i ładna jak w jedynce, ale na pewno wyglądała lepiej niż w trójce. Zauważyłem też, że powtórzyły się przynajmniej 2 motywy z części 1-szej - mam tu na myśli scenę, w której Freddy rzucał ciałem tej opiekunki po ścianach i suficie albo scena pod koniec filmu gdzie Heather wdrapywała się po schodach, które się wtapiały. W ogóle - najlepsza z całego filmu była końcówka, jakieś 15-20 minut na końcu podczas tego starcia w zaświatach. Reszta filmu nie ma kompletnie klimatu. I w ogóle Freddy nie był za specjalnie krwawy. Nie rozumiem tego. Tak spieprzyć film... Ja daję ocenę 3/10 i zawyżam głównie z powodu obecności Heater i Saxona. W ogóle w obsadzie widnieje też Tuesday Knight znana z części czwartej "Koszmaru", ale za cholerę nie wiem w którym momencie grała, albo jej nie rozpoznałem.