a byłem ciekaw przed seansem czy padnie temat tetrodotoksyny czy bedzie to znów jakas tania bajeczka o lalkach i szpilkach. Miło było zauważyć ze pan Wes poświecił trochę czasu i poczytał o tym czym naprawdę są zombi, a nie poropagował tego co połkneło całe hollywood, że za żywe trupy odpowiada jakiś wirus, co przywraca funkcje mózgu. To co było filmie jest autetyczne,bo ta substancja własnie tak działa i otrzymuje ją sie z ryb Fugu (powszechnie jadanych w Japonii chyba ;p, gdzie jest nakaz w przypadku śmierci osoby spożywającą ta rybę na tygodniowe czuwanie w przypadku jakby miala się obudzić, a się budzili....). Plus w filmie widzimi mistrzostwo efektów mechanicznych gdzie płynie zmienia się tło, czy też perspektywa i to bez komputera. teraz nikomu by się nie chciało tak starać. Historia jednak jest dość prosta ale do łyknięcia. Przekonywujący Pullman i no trochę kiczu nadają klimacik typowy dla Cravena.
7+
Trochę zombie, trochę voodoo, trochę okrucieństwa, nawet lekka kreska SF i dużo kiczowatego dialogu - mogło się nie udać.Tymczasem z pomocą roztropnej reżyserii film postrzegam jako średni. Spodziewałem się czegoś gorszego i jest to wyrafinowany komplement.
Good night and good luck, esforty.
5/10